...AUTOSTOP...

Autostop w Azerbejdżanie

Fot. Roman Husarski
Fot. Roman Husarski

– Jesteście z Polski? No to wspaniale! Podoba wam się mój Jaguar? Mogę przyspieszyć, proszę bardzo. Tak w ogóle to tu jest moja wizytówka, bo wiecie, jestem właścicielem banku. Wpadnijcie do mojej willi, jak będziecie w Baku, przejdziemy się na obiad…

Taki wymarzony scenariusz przytrafił się mi i mojej dziewczynie na autostopowym rajdzie przez Azerbejdżan. Niestety nie zawsze podróżowanie za pomocą kciuka jest tu takie łatwe.

Fot. Roman Husarski
Azerbejdżan jest bardzo zróżnicowany geograficznie. Stopa można łapać w wysokich górach, jak i na pustyni.
Fot. Roman Husarski

Przede wszystkim w przeciwieństwie do sąsiedniej Gruzji i Armenii, Azerbejdżan bardzo różni się w podejściu do autostopu. Idea ta jest mgliście rozumiana, a pobieranie opłaty za podwiezienie, zwłaszcza na górskich trasach, jest dla wielu ludzi oczywistością. Niby słowo „avtostop” jest znane, ale nie zniechęca to niektórych taksówkarzy i kierowców, którzy łakomi są na ubicie grosza od „bogaczy z Zachodu”. Tacy ludzie potrafią być namolni i trzeba wyraźnie podziękować im za ich usługi. Są oczywiście też mało uczęszczane szlaki, gdzie jeździ niewiele samochodów, a ceny za podwiezienie są wszystkim powszechnie znane.

Fot. Roman Husarski
Im dalej od Baku tym mniej samochodów.
Fot. Agata Maćkowiak

Najczęściej samo zatrzymanie pojazdu nie jest specjalnie trudne, problem w tym, że nie zawsze warto. By zminimalizować ryzyko zatrzymania taksówkarza lub kogoś, kto jedzie tylko do następnej wioski, trzeba mierzyć wysoko. Rozwarstwienie społeczne Azerbejdżanu bardzo widać po samochodach. Kilkakrotnie staliśmy na drodze uśmiechnięci, czekając aż minie nas samochód, który w sąsiednie Gruzji normalnie byśmy zatrzymywali. Ręce wystawialiśmy dopiero, jak nadjeżdżała „gruba ryba”. Efekt był więcej niż zadowalający, zwłaszcza że zawsze staraliśmy się wyglądać jak turyści (co nie jest trudne z moimi włosami), by wzbudzić zainteresowanie kierowców.

Fot. Roman Husarski
Drogi zazwyczaj są niezłe…
Fot. Roman Husarski
Fot. Roman Husarski
… ale zdarzają się też takie bardziej „happy”.
Fot. Roman Husarski

W wyborze miejsca na łapanie stopa należy mieć na uwadze, że Azerbejdżan posiada dwa razy więcej mieszkańców niż Gruzja i Armenia razem wzięte. Wioski i zabudowania potrafią się ciągnąc kilometrami przy głównej drodze. Czyli raczej należy szukać miejsca z dobrym poboczem, bo klasycznego końca miasteczka, często brak. Prawdę mówią, nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że w Azerbejdżanie buduje się, by było, bez ładu i składu, ale ma być dużo i w pseudo bogatym stylu.

Choć do Baku stopa łapie się banalnie prosto (praktycznie każdy lepszy samochód właśnie tam zmierza), to nie podjęliśmy próby autostopowego wyjazdu z tego kolosa. Patrząc na ilość taksówek i ogrom miasta, ta perspektywa nie wyglądał za ciekawie. Jednak poruszanie się po dworcu autobusowym Baku, przypominało podróż Sary z filmu „Labirynt”. Brakowało tylko Davida Bowie. Więc może warto było spróbować autostop? Jeżeli ktoś z was wyjeżdżał w ten sposób ze stolicy Azerbejdżanu, to proszę o podzielenie się doświadczeniem w komentarzu.

Fot. Roman Husarski
Nigdy nie ma złego czasu na herbatę.
Fot. Roman Husarski
 Fot. Roman Husarski
Ani na tryktak.
Fot. Roman Husarski

W porównaniu z innymi krajami Kaukazu, Azerbejdżan nie jest autostopowym rajem. Co nie znaczy, że nie można w nim przeżyć fantastycznej autostopowej przygody. Otrzymaliśmy wiele życzliwości od podwożących nas osób. Poznaliśmy wspaniałych ludzi, a czy jest coś bardziej poruszającego w podróży?

Podsumowanie
(bazowa ocena to 3, od której dodaję i odejmuję punkty)

-1 – nawet małe miasteczka wydają się nie mieć końca
-1 – wielu kierowców to potencjalni taksówkarze
-0,5 – sami taksówkarze bywają namolni
-0,5 –  część starszego pokolenie mówi jeszcze po rosyjsku. Młodzi ani po rosyjsku ani po angielsku

+ 0,5 – zróżnicowane drogi, jednak więcej o lepszej nawierzchni
+ 1 – drogi prawie zawsze posiadają pobocze idealne dla autostopowiczów
+1 – łatwo zatrzymać pojazd
+1 – mimo wszystko duży poziom gościnności

Ostateczna ocena: 3

6 myśli na temat “Autostop w Azerbejdżanie”

  1. Świetna relacja. Autostopowanie to jednak przygoda :).
    Ale mam pytanie z innej beczki: nie boisz się czasem, na kogo trafisz? Miałeś jakieś niefajne zdarzenia? Chociaż wiadomo, że mężczyźni mają nieco bezpieczniej 🙂

    1. „Hej! – powiedział Ryjek. – Odkryłem ciekawą ścieżkę. Wygląda niebezpiecznie.
      – Jak niebezpiecznie? – spytał Muminek.
      – Powiedziałbym, że niezwykle niebezpiecznie – odparł poważnie mały zwierzaczek Ryjek.
      – W takim razie musimy wziąć ze sobą kanapki i sok – postanowił Muminek”
      🙂

    1. Nie wiem bo przed wejściem do samochodu podkreślaliśmy, że jesteśmy autostopowiczami. Czasami upewniwszy się, że nie płacimy za przejazd po prostu odjeżdżali :).

Leave a Reply