Inne podróże

DokuFest: Zamiast czołgów – filmy

12204826_10153677115071530_665637707_n

Seanse filmowe na wolnym powietrzu niosą zawsze pewne ryzyko. Gdy pierwsze krople wylądowały na naszych twarzach, baliśmy się, że będziemy musieli salwować się ucieczką. Strata byłaby duża. Wyświetlany był film dokumentalny o Iris Apfel, amerykańskiej bogini świata mody. Na szczęście chochliki pogody nie były zbyt złośliwe i co raz zza chmur wyglądały gwiazdy. Uśmiechającą się z ekranu Iris Apfel miał czelność zagłuszyć w pewnej chwili muezin, który wzywał z pobliskiego meczetu do modlitwy. Nikt jednak nie opuścił widowiska. Jeśli na pokazie byli jacyś muzułmanie, z pewnością ulegli celuloidowej magii. Znajdowaliśmy się na wyjątkowo nietypowym festiwalu – DokuFest.

Do Kosowa dotarliśmy autostopem. Roman i Ewelina, para przyjaciół, która poznała się na studiach filmoznawczych. Nie mogliśmy przegapić takiego wydarzenia. Do Prizren dotarliśmy spóźnieni. Po drodze zatrzymały nas jazzowe koncerty w Nisz w Serbii i trudne warunki autostopowe (ten skwar!).

12200613_10153677112646530_2013383763_n

„Sala kinowa” o poranku.
Fot. Ewelina LeszczyńskaPrizren w Kosowie położone jest w pięknej górskiej okolicy. Miasto zapełniają zabytkowe meczety i kościoły. Prizren znajdowało się na granicy światów. Wielokrotnie zmieniało swoich władców. Dzieje DokuFest sięgają 2002 r., kiedy to grupa znajomych zorganizowała pokazy filmowe w centrum miasta. Międzynarodowy rozgłos festiwal uzyskał jednak w 2008 roku, po ogłoszeniu niepodległości przez Kosowo*.

„Dziękuję, dziękuję, że przyjechaliście nas odwiedzić. Przez cały rok czekaliśmy na te kilka dni. Tak to nic tu się nie dzieje” – opowiadał nam, pewien człowiek w zgrabnym bereciku, gdy raczyliśmy się herbatą w centrum miasta. Rzeczywiście, tak duże wydarzenie to wielka szansa dla miasta i jego mieszkańców. Kilkanaście tysięcy osób przez 9 dni festiwalu z pewnością zostawia tu nie jedno euro. Ważny jest też wizerunek. Kosowo wciąż powszechnie traktowane jest jako czarna plama na mapie Bałkan – jak nie zabiją, to na pewno okradną…

000001
Fot. Roman Husarski

DokuFest ma wiele sensów na wolnym powietrzu. Ekrany rozkładane są wzdłuż małej, biegnącej przez środek miasta, rzeki. Podczas tegorocznej edycji pokazywano ponad 200 filmów dokumentalnych z całego świata (także z pozostającej  w konflikcie z Kosowem Serbii). Postawiono na reżyserów mniej znanych. Było kilkanaście tytułów z Kosowa, wszystkie jednak krótkometrażowe, w większości nieprzekraczające 15 minut. Obawiam się, że przed filmową sceną Kosowa jeszcze długa droga. Dwukrotnie podczas kosowskich projekcji  wpadałem w objęcia Morfeusza. Festiwal ten daje jednak szansę wielu młodym twórcom, na pierwsze kroki i poznanie środowiska.

Na DokuFest dominuje kino społecznie zaangażowane. W dziale „Should I stay or should I go” puszczano filmy podejmujące problem emigracji i uchodźców. Blok pt. „Human Right Dox” mówił sam za siebie. Były też sekcje typowo historyczne, jedna z nich poświęcona legendzie amerykańskiego dokumentu w stylu direct cinema, Albertowi Mayslesowi, inna –  serbskim awangardzistom. Było kilka filmów poświęconych ludobójstwom, takich jak np. „Scena Ciszy” Joshuy Oppenheimera (jedno z nielicznych nazwisk, jakie kojarzyłem na festiwalowej rozpisce). W Kosowie naznaczonym niedawną wojenną traumą muszą mieć szczególne znaczenie. 

Nie da się też nie wspomnieć o brakach w przygotowaniu organizatorów. Podczas finału zacinał się mikrofon, a prezenterka pomyliła się, czytając nagrody. Mapa miejsc festiwalowych była przygotowana chyba w paintcie, a miejsca pokazów kilkakrotnie ulegały zmianie. Właściwie stale zdani byliśmy na przechodniów i pocztę pantoflową – choć wesoła, metoda ta ma wady, zwłaszcza gdy pomiędzy projekcjami ma się zaledwie pięć minut przerwy. W zdziwienie wprawiła nas też droga do naszego pola namiotowego pt. „hulaj dusza, kosza na śmieci nie ma!”. A do tego jakie zapachy!

12207765_10153677115041530_735984879_n
Legendarny sprzedawca frytek wraz ze swoim synem.
Fot. Ewelina Leszczyńska

Wreszcie pewne poczucie niepokoju zostało we mnie po wizycie w lokalnej cerkwi. Jeden z pozostałych w Prizren siedemnastu wiernych, cichym głosem, opowiadał mi o próbach usunięcia chrześcijańskiego dziedzictwa z Kosowa. „Nic tu nie jest w porządku. Dzięki festiwalowi uwaga świata daje nam jakąś ochronę, ale prawda jest taka, że boimy się każdego dnia”. Faktycznie cerkiew jest w środku dziwnie pusta.  Większość chrześcijańskiego dziedzictwa w mieście została rozkradziona i zdewastowana podczas zamieszek w marcu w 2004 roku. Podpalono także XIVwieczną, wpisaną na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO**, Cerkiew Bogurodzicy Ljeviškiej. Do dziś nie widać, by władze Kosowa, specjalnie były zainteresowane opieką nad niechcianą częścią historii. Jedynie przed świątynią w centrum Prizren postawiono smutną budkę strażniczą. Tym jednak większa rola międzynarodowego festiwalu, który promuje dialog i prawa człowieka.

Festiwal w Prizren nie jest ani przykładem geniuszu organizacyjnego, ani nie zwala z nóg nazwiskami gwiazd filmowych. Nie o to tu jednak chodzi. DokuFest to świetna okazja dla mieszkańców Kosowa do przedsiębiorczości (ponoć liczba bezrobotnych sięga aż 50%) i na spotkanie z międzynarodową społecznością. Nieprzypadkowo festiwal omawia tematy bolesne i ważne. Pokazy na wolnym powietrzu dają też możliwość na oglądanie filmów bez zakupu biletów. Zresztą festiwal to także liczne warsztaty, wykłady, wystawy, street art. Choć brzmi to patetycznie, mam wrażenie, że kino po raz kolejny zmienia świat.

11870778_10153515900301530_8524840911273883430_n

 

* Społeczność międzynarodowa jest podzielona co do statusu Kosowa.

**  Kilka dni temu UNESCO, z powodu protestu Serbii, odrzuciło pomysł przyjęcia Kosowa w swoje szeregi.

1 myśl na temat “DokuFest: Zamiast czołgów – filmy”

  1. …bedac w Kosowie – najlepiej zawsze czuje sie Prizrenie, bowiem jast to miasto, gdzie slychac rozne jezyki ( tylko albanski, ale i turecki, serbski, a nawet chinski, itd. ..).. mieszkancy sa przyjazni, bez problemu sluza pomoca, i pokazuja swoje miasto (w tym dwa staremeczety).. pozdrawiam (-:

Leave a Reply