Korea Południowa

„Nie dostałem się przez twarz”, czyli świat koreańskich operacji plastycznych

Jak wygląda codzienne życie studenta w Korei Południowej? Co warto zobaczyć w azjatyckim metropolis? Czy w dobie Internetu można jeszcze przeżyć szok kulturowy?  Co czwartek serwuję moje wrażenia i przemyślenia z Seulu. Uwaga, kuchnia koreańska bywa pikantna!

Szpital Operacji Plastycznych BK nie bez powodu znajdujący się w najdroższej dzielnicy Seulu, Gangnam. To tu, w pościgu za doskonałością, liczni goście próbują zamienić siebie na „lepszy model”. A jak można się domyśleć – perfekcja ma swoją cenę. Z 16 piętrami jest to jeden z największych tego typu obiektów na świecie. Oprócz fachowej obsługi (w budynku pracuje szereg tłumaczy), szpital może pochwalić się małym muzeum.

Zwiedzając wystawę, dowiemy się m.in., że początków operacji plastycznych można doszukiwać się już w IX w. p.n.e. w Indiach. Z tego okresu pochodzi Sushruta Samhita, starożytny wedyjski tekst, w którym znalazła się instrukcja rekonstrukcji uciętego nosa. Prawdziwy przełom nastąpił w renesansie, gdy rozwój medycyny by już na tyle zaawansowany, aby ulżyć cierpieniu tysiącom inwalidów wojennych, których nie brakowało w tych burzliwych czasach. Swój wkład w kanon piękna miała również cesarzowa Eugenia, żona Napoleona III. To właśnie ona zapoczątkowała modę na krynolinę, która potrafiła dość inwazyjnie wpłynąć na kobiecą sylwetkę.

Równie interesujące są informacje o trendach i współczesnych modelach piękna w Korei. Wystawa mówi wprost, jak ma wyglądać atrakcyjny mężczyzna i kobieta. Co można zmienić? Wszystko! Oczy zawsze można powiększyć i sprawić by były bardziej okrągłe. Szczęka powinna zwężać się ku dołowi, w zgrabną literę „v”. Wzorcowy nos jest smukły, choć u kobiet mile widziany jest figlarnie zadarty.  Wyobraźni czytelnika pozostawiam ideał piersi i pośladków. Zwiedzający dochodzi jednak do dość smutnej konstatacji, że piękne jest to, co w fantazjach Azjatów charakteryzuje wygląd „Europejczyka”.

Liczne artykuły, które oprawione wiszą na ścianie korytarza, przypominają, że mężczyźni też powinni o siebie dbać. Do przesady. „Czas metroseksualnych mężczyzn!” czytam w jednym tekście. „Wstaje rano wcześniej, by nałożyć na twarz pięć warstw kremu ochronnego” czytam w drugim i nie mogę przestać się dziwić. Jaki jest wpływ wielkich firm w kreowaniu tych standardów? Czy naprawdę trzeba się tak poświęcać w imię nieuchwytnego „ideału piękna”? Marketing jednak działa. Na wyjątkowo sfeminizowanych mężczyzn jest już nawet w Korei specjalna nazwa: kkonminam(꽃미남), czyli „mężczyźni – kwiaty.”

Inny nagłówek krzyczy „Czy chcesz wyglądać jak koreańska gwiazda?”. Nie bez przyczyny wzrost zainteresowania operacjami plastycznymi wiąże się ze światem koreańskiej popkultury, a jest to biznes, w którym ciężko zaistnieć nie spełniając wygórowanych kanonów. „Nie dostałem się do branży przez twarz” w głowie wciąż brzmią mi słowa młodego tancerza, którego spotkałem na festiwalu przyjaźni polsko-koreańskiej rok temu. W muzeum nie ma oczywiście słowa o ciemnej stronie świata operacji plastycznych ani zdjęć z samych zabiegów.

To dobrze, że ludzie dbają o swój wygląd. Gorzej, że zazwyczaj osobom kładącym się pod nóż nic nie brakuje. Chodzi o wpasowanie się w kanon piękna. Nie ma nic gorszego dla koreańskich nastolatków niż odstawać od reszty, niż być innym, być isanghae (이상해). Tylko niewielki procent spełnia wygórowany wizerunek kreowany przez media. Mało kogo stać na „ulepszenie” zgodne z najnowszymi trendami,   Korea od lat zajmuje pozycję lidera w niechlubnym rankingu samobójstw wśród nastolatków na świecie.

Cały ten plastyczny szał napędzają gwiazdy show-biznesu i sami rodzicie. W Korei matki na 18. urodziny lub na zakończenie liceum fundują córkom operację plastyczną. Jak głosi jeden z plakatów w muzeum: „Mogę mieć sztuczne cycki i sztuczną twarz, ale mam prawdziwą osobowość”.

Muzeum z pewnością zaciekawi wszystkich próbujących choć trochę zrozumieć fenomen koreańskiego pościgu za pięknem. W dodatku jest darmowe. Koniecznie przyjrzyjcie się artykułom i plakatom na schodach!

Szpital Operacji Plastycznych BK znajduje się przy Sinsa station (신사역, linia metra nr. 3, wyjście nr. 2). Muzeum ulokowane jest na 2 piętrze. Więcej informacji znajdziesz tu.

3 myśli na temat “„Nie dostałem się przez twarz”, czyli świat koreańskich operacji plastycznych”

  1. W złym kierunku idzie ten świat z tym upiększaniem siebie 🙁 Tego typu operacje powinny być wykonywane na ludziach, którzy naprawdę tego potrzebują.

  2. Bardzo lekko się czyta ten artykuł, choć treść dość ostra. Świetnie napisane! Pogoń za pięknem zewnętrznym jako czymś najważniejszym jest straszna i smutna.
    Orientujesz się może, jakie są koreańskie baśnie i czy poruszają temat pragnienia piękna, jak na przykład motyw w europejskiej bajce o Złej Królowej i Królewnie Śnieżce, gdzie królowa nie może znieść, że już nie będzie najpiękniejsza na świecie i chce zabić z tego powodu?

Leave a Reply