Pięć Smaków w Domu: Koreanki to przegląd koreańskich filmów kobiecych. Choć Park Nam-ok pierwsza kobieta reżyser w Korei zadebiutowała już w 1955 roku, branża filmowa pozostaje zdominowana przez mężczyzn. Powoli również kino Korei Południowej staje się coraz bardziej różnorodne. Głosy kobiet przybliża znana Wam zapewne platforma Pięć Smaków. Poniżej zamieszczam moje krótkie wrażenia i obserwacje na temat wyświetlanych filmów. W przeglądzie biorą udział również trudno dostępne filmy, a kupując bilet, oglądamy je z poszanowaniem praw autorskich. Warto rozważyć udział.
Dama z Seulu (하이힐, 2014, r. Jang Jin)
Pan czy Pani zemsta? To zasadne pytanie w oryginalnym filmie akcji „Dama z Seulu”. Cha Seung-won gra w nim pogrążonego w kryzysie tożsamości detektywa. We wnętrzu jest wrażliwą, cichą kobietą, którą w pracy zasłania maską klasycznego, koreańskiego macho. Jak zobaczycie, granice są płynne.
To nie jest prosta narracja o Dr. Jekyll i Mr. Hyde. Tragedię tej postaci tłumaczy otoczenie, które oczekuje i wymusza na niej przemoc. Do tego, jak to w koreańskim społeczeństwie bywa, odpowiedzialność za innych, bierze górę nad własnymi potrzebami. Szanse na „bycie sobą” są przekreślone od początku.
Film jest też rzadkim wglądem filmowym w problematykę transmisji mężczyzny w kobietę w Korei Południowej. Kobiecość definiuję tu nie tylko ubiór i wygląd, ale konkretne zwroty, tonacja głosu, gesty, a nawet wybór formy gramatycznej. Oryginalny tytuł filmu Wysoki obcas (하이힐) podkreśla ogrom tego wyzwania. Jest tu też dużo ironii, ponieważ Cha Seung-won, jako trans detektyw polemizuje ze swoim wizerunkiem utrwalonym w kinie. Najczęściej gra on postacie na wskroś „męskie” i agresywne.
Maggie (메기, 2018, r. Jeon Go-woon)
Czy Korea Południowa jest przesiąknięta kulturą wstydu? Kariera muzyczna Baek Ji-young załamała się, gdy Internet obiegło sex nagranie z jej udziałem. Pomimo że Baek w całej sprawie była ofiarą (video nagrano i upubliczniono bez jej zgody), to incydent wystarczył, by na sześć lat odciąć ją od świata mediów. Najwyraźniej poniosła porażkę w spełnieniu wyidealizowanych wzorców moralnych stawianych osobom publicznym.
Hipokryzję tych wzorców kulturowych kwestionują koreańscy millenialsi przedstawieni w Maggie, pogodnej czarnej komedii, nakręconej przez młodą reżyserkę Yi Ok-seop.
„Co jest złego w uprawianiu seksu w pokoju rentgenowskim?” pyta Yeo Yoon, główna bohaterka filmu, gdy w szpitalu, w którym pracuje, wybucha skandal z powodu pewnego zdjęcia przedstawiającego parę w miłosnym uścisku. Znamienne, że nie wiadomo, kto je zrobił, ani komu. Niewypowiedzianym kontekstem są tu molka (몰카), ukryte kamery w kobiecych toaletach publicznych, które w ostatnich latach stały się plagą. To dlatego innym zadawanym przez bohaterów pytaniem jest „Czy możemy sobie jeszcze ufać?”, „Czy to w ogóle możliwe?”.
Jeden z ojców koreańskiej psychologii pisał, że Koreańczyków stale kłopocze pytanie „Co inni sobie o mnie pomyślą?” i determinuje ich wypowiedzi. Wgląd w życie millenialsów w „Maggie” wskazuje, że indywidualizacja postępuje. Yeo Yoon i charakterny Yi Seng potrafią postawić na swoim. Są ekscentryczni i do tego stopnia bujają w obłokach, że rzeczywistość miesza się w filmie z magią. Lekka fabuła nie powinna nas jednak zmylić. Pojawiające się nagle w różnych miejscach Seulu czarne dziury, przypominają, że w tej rzeczywistości są poważne pęknięcia.
Maggi powstał, jako film edukacyjny i będzie wyświetlany w koreańskich szkołach. Zachęcam do przeczytania wywiadu z reżyserką.
Twoja i nie tylko twoja (당신자신과 당신의 것, 2016, r. Hong Sang-soo)
Mężczyźni są żałośni! Takie wrażenie można mieć po obejrzeniu „Twoja i nie tylko twoja”, osiemnastego filmu w dorobku Hong Sang-su.
Jego filmy są antytezą koreańskiego mainstreamu. Żaden z nieporadnych męskich bohaterów, bezmyślnie zauroczonych piękną Min-jung (Lee Yoo-Young) nie sprostałby wymogom maczyzmu koreańskiego kina akcji. Z kolei naszą femme fatale za upijanie się co wieczór i zdrady nie spotyka żadna kara. Kwestia moralności może też być prywatnym komentarzem reżysera, do burzy, jaką wywołał, zrywając małżeństwo dla dużo młodszej, wybitnej aktorki Kim Min-hee.
Niezależne spojrzenie podkreśla również nieznośna praca kamery. Charakterystyczne są tu nagłe chamskie zbliżenia, a część scen nakręcono „z ręki”. Twórcy z wielkich koreańskich wytwórni z pewnością dostają palpitacji serc! To właśnie ten nonkonformizm sprawia, że Hong, zdobywca międzynarodowych nagród, nie jest specjalnie lubiany w Korei. Ma jednak wąską grupę oddanych fanów. Jak się ostatnio dowiedziałem, reżyser jest ulubionym twórcą filmowym koreańskiego środowiska LQBTQ.
„Twoja i nie tylko twoja” jest również jeden z ostatnich filmów utalentowanego Kim Ju-hyuka. Aktor w 2017 roku zginął w wypadku samochodowym.
Towarzyszka Kim w przestworzach (김동무는 하늘을 난다, 2012, r. Nicholas Bonner, Anja Daelemans, Kim Gwang-hun)
„Towarzyszka Kim w przestworzach” to pierwsza w historii koprodukcja filmowa Korei Północnej z przedstawicielami Europy Zachodniej, wzbudziła niemało entuzjazmu. The Guardian zachwalał film głośnym tytułem „Korea Północna, jakie nie widzieliście”, a recenzent NPR widział w nim nawet oznaki otwierania się kraju na liberalny świat.
„Towarzyszka…” opowiada historię górniczki (w tej roli gimnastyczka Han Jong-sim), która chce zostać akrobatką, ale najpierw musi pokonać liczne ograniczenia. Film, jak na KRLD jest nowatorski. Otwierające sceny to jakaś dziwna forma juche couchingu. W filmie w ciekawy sposób wpleciono fragmenty animacji. Główna bohaterka bardziej niż socrealistyczną divę przypomina słodką bohaterkę k-dramy. Nie brak tu popisów północnokoreańskiego cyrku (교예) i bez problemu fabułę można odczytać w feministycznym kluczu. Przy tym nie można zapomnieć, że film sfinansowany został za zagraniczne pieniądze i zmontowano go w Belgii.
Pierwszy raz widziałem „Towarzyszkę Kim w przestworzach” podczas Festiwalu w Pjongjangu w 2014 roku. Po pokazie reżyser i producent Nick Bonner (odpowiedzialny zresztą za kilka świetnych filmów dokumentalnych o KRLD) przyznał mi, że musiał iść na wiele ustępstw wobec pierwotnej wersji scenariusza. Paradoks polega na wystarczającym stopniu umowności filmu, która zadowoli widzów
międzynarodowych i koreańskich. Europejczyk będzie dostrzegał w zmaganiach Kim siłę indywidualizmu, pomimo że bohaterka i pojawiające się w tle slogany, stale podkreślają kontekst pracy na rzecz państwa i grupy.
Film nie odbiega też fabularnie, od innych w gatunku „lekkości serca” (경희극), czyli północnokoreańskich, socrealistycznych komedii pokazujących codzienność życia utopii. Problemy są tu jedynie pretekstem do zamanifestowania rodzinnej jedności społeczeństwa. Nie ma tu też żadnych ludzi o złych intencjach. Przeczyłoby to idei najlepszego ze światów.
Nawet w tym wydaniu północnokoreański socrealizm może być męczący (dla Agaty zbyt papierowy i nudny). Można jednak sięgnąć po tę północnokoreańską „Przygodą na Mariensztacie”. Jak nie dla sympatycznej bohaterki, to dla pocztówek z Pjongjangu i popisów cyrkowych na budowie.
Nasze ciało (아워 바디, 2018, r. Han Ka-ram)
Praca urzędnika państwowego (공무원) jest prestiżowa i przyzwoicie płatna w Korei Południowej. Wymaga jednak wieloetapowych, cholernie pamięciowych egzaminów. Nie odstrasza to chętnych, zwłaszcza że wielu rodziców ma obsesję, by ich pociechy sięgnęły po państwową posadę. Tradycyjna kultura koreańska przypomina, że wobec rodziców winne jest bokjong (복종), czyli posłuszeństwo lub uległość.
Tym większy bywa zawód, gdy okazuje się, że dzieci chcą iść własną drogą. To tylko jeden z intrygujących problemów, jaki odkryjecie w filmie „Nasze ciało” (2018). Reżyserka Han Ka-ram, absolwentka socjologii, analizuje w nim takie tematy, jak rodzina, kultura pracy, kluby hobbystyczne (동아리) czy kult piękna. Wszystko okraszone feministyczną puentą.
Koreański tytuł filmu to skoreańszczone angielskie „Our body” (아워 바디, czyt. „Awo badi”). Nie wiem czemu niektórzy koreańscy artyści myślą, że tak jest „cool” i „fancy”. Nie jest.
Mikrosiedlisko (소공녀, 2017, r. Jeon Go-woon)
Do obejrzenia urzekającego „Mikrosiedliska” zachęcałem już podczas tegorocznego festiwalu Pięć Smaków. Ci, co przegapili, mają okazję nadrobić zaległości.
Opowieść o kredytach zmieniających dom w wiezienie i stale rosnących cenach mieszkań zapewne dla wielu brzmi znajomo. W Korei Południowej również nie jest wesoło. Od 2017 ceny zakwaterowania wzrosły o 50%!
Mikrosiedlisko opowiada historię kobiety, która „Nie ma domu, ale ma pomysły i własny smak!”. Główna bohaterka (grana przez charakterną Esom) nie przez przypadek nazywa się Miso (uśmiech). Jej tułaczce można współczuć, ale częściej podziwia się jej upór, niezależność i dobroć, jaką obdarza wszystkich, których spotyka. To jej dedykowany jest oryginalny tytuł „Mała księżniczka” (소공녀), nawiązujący do powieści brytyjskiej powieściopisarki Frances Hodgson. Powstał intymny, feministyczny, gorzko-słodki dramat, który mógłbym polecić każdemu.