Dym papierosowy palił mnie w oczy i dusił w gardle. Okno w samochodzie było minimalnie uchylone, ale ja nie kwapiłem się by rzucać uwagi naszemu kierowcy. Mężczyzna, który wiózł mnie i moją dziewczynę do Lahij (czyt. Lahidż) wyglądał jakby właśnie uciekł z Alcatraz. Nie mówił nic po angielsku ani rosyjsku. Za to co chwila dzwonił …