Hyun-woo Sun jest twórcą Talk to Me in Korean, internetowego serwisu do nauki języka koreańskiego. Do jego licznych zainteresowań należy podróżowanie, breakdance, nauka języków obcych i prowadzenie bloga. Spotkaliśmy się w jednej z popularnych kawiarni w Seulu, by porozmawiać o jego pasjach, stylu życia i sposobach nauki języków.
Talk to me in Korean powstało w 2010 roku. Dziś jest najpopularniejszym portalem internetowym służącym do nauki języka koreańskiego. Czemu zawdzięczacie swój sukces?
Ci, co uczą się na naszej stronie wiedzą, że ludzie na ekranie zajmują się wszystkim od podszewki. Sami planujemy nasze lekcje, osobiście odpowiadamy na komentarze, mamy kontakt z publiką. Na innych serwisach cokolwiek napiszesz w komentarzu, może nawet nie być zobaczone przez osobę prowadzącą lekcję w filmie, który komentujesz! Odpowiada za nią specjalnie do tego zatrudniona osoba. My jesteśmy inni. Prowadzimy całe TTMIK w piątkę. Wszystko omawiamy razem. To właśnie dlatego nasz serwis jest przyjazny i przystępny.
Da się odczuć, że lubicie swoją pracę.
To prawda. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, więc ciągle rozmawiamy ze sobą, razem szukamy inspiracji. Cały czas dyskutujemy na Kakaotalk (koreański odpowiednik messenger przyp. RH).
Czyli jak rozumiem twoje ciągłe sprzeczki z Kyeong-eun, nie były przygotowane zawczasu? To wasz normalny sposób bycia?
Dokuczanie Kyeong-eun jest jedną z moich wielkich przyjemności w życiu. Jesteśmy przyjaciółmi, mamy ten sam wiek i nawet ślub braliśmy w tym samym czasie. Także zostaliśmy rodzicami w tym samym roku. Mamy podobne zainteresowania i tak, uwielbiamy się sprzeczać.
Nie tylko uczysz ludzi koreańskiego, ale sam jesteś poliglotą. Mówisz po angielsku, japońsku, francusku, hiszpańsku…
Próbuję nauczyć się też chińskiego. Próbuję.
Skąd bierzesz motywację?
Lubię to uczucie, kiedy poprawiam swoje umiejętności. Niezależnie od dziedziny. Dopiero co nauczyłem się żonglować tylko po to, by zaskoczyć syna. Za każdym razem, gdy żongluję, on się śmieje. To zabiera czas, ale w końcu osiągniesz to, co chcesz. Jestem wielkim fanem dziecięcych kroków. Nie poznasz języka w jedną noc! Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak małe, stopniowe postępy mogą usprawnić nasze życie.
Znani poligloci jak Steve Kaufmann, Moses or Luca Lampariello są bardzo krytyczni wobec szkolnego nauczania. Ty również masz obiekcje.
Myślę, że wiele osób je ma. Dzisiejsze metody nauczania w szkole to droga do tworzenia pracowników fabryki. Ludzi, którzy zrozumieją instrukcje, a nie ludzi kreatywnych. Obawiam się, że to podstawa współczesnego szkolnictwa. Nie ma złotej zasady przy nauce języka. Musisz po prostu stale być zainteresowany. Ludzie pytają Steva lub Luci: „Jaka jest wasza złota zasada?”. Nie pamiętają, że ich zasady niekoniecznie sprawdzą się dla nich! Każdy musi znaleźć swój własny sposób.
Jednak wielu poliglotów zgadza się, że skupianie się na nauce słówek w oderwaniu od kontekstu i gramatyce nie jest specjalnie efektywne. Zamiast tego podkreślają role przebywania z językiem, przede wszystkim słuchania i czytania.
Zgadzam się, że przebywanie z językiem to kluczowy element nauki. Jeśli nie znam jakiegoś słowa, formy gramatycznej, to mogę to sobie sprawdzić. Żyjemy w erze Internetu, słowniki mamy na wyciągnięcie ręki. Co jest ważniejsze to potrzeba wiedzy. Jeśli masz to, wszystko jest możliwe. Możesz dać studentom składniki, ale co z tego, gdy nie chcą gotować. Musi zaistnieć potrzeba, by zrobić coś smacznego. Jeśli lubisz jakiś utwór, być może zaczniesz interesować się też wokalistą, może zaczniesz go śledzić na Instagramie lub Twitterze, a jeśli ten muzyk okaże się Polakiem, być może będziesz chciał wiedzieć, co mówi. W ten sposób nauczysz się polskiego. Niemalże automatycznie.
Sporo podróżujesz. Czy to jeden ze sposób motywacyjnych do nauki języków?
Tak było kiedyś, ale dziś już nie. Gdy szukam motywacji, sięgam po wideo lub książkę. Podróżowanie nie jest dla mnie metodą na naukę języków, po prostu jestem ciekawy, jak ludzie żyją. To, co widzisz w amerykańskim kinie, nie pokazuje prawdziwego życia Amerykanów. Masz ograniczone życie i możesz dokładnie wybrać miejsce, gdzie chcesz spędzić kolejny rok swojego życia, tak jak ty wybrałeś Koreę. Jednak jeśli wybrałeś miejsce bez uprzedniego pobytu, to błąd. Po podróżuj chociaż przez tydzień i posmakuj atmosferę tego kraju lub przynajmniej miasta. Może moje dzieci pojadą gdzieś w przyszłości, a ja będę mógł powiedzieć „Wiem, byłem tam”.
W jednym ze swoich ostatnich filmów powiedziałeś coś niezwykle intrygującego, że wolisz mówić po angielsku, ponieważ język ten pozwala wyrazić ci więcej niż koreański. Wygląda na to, że wraz ze zmianą języka bardzo zmienia się też sposób myślenia.
Ktoś powiedział kiedyś „zdrowy rozsądek jest tylko zbiorem uprzedzeń”. To, co rozumiesz jako zdrowy rozsądek, jest tym, co powiedzieli ci inni, ideami, którymi karmili cię aż do dorosłości. Tak powstała twoja definicja „zdrowego rozsądku”. Niczego sam nie odkryłeś, ale myśląc w innym języku, wyrzucasz cały zły zdrowy rozsądek, którym prano ci mózg przez całe życie. Musisz zabsorbować nowe idee. To dlatego myślę, że mówienie w nowym języku może zrobić z ciebie lepszego mówcę i myśliciela. Zazwyczaj jest to zmiana na lepsze. Nigdy nie jest na gorsze.
Możesz powiedzieć coś więcej o twoim synu, którego wychowujesz w dwóch językach.
Jestem zaskoczony każdego dnia, jak dobrze idzie. Od momentu, kiedy się urodził, mówiłem do niego po angielsku. Przez pierwszy rok niespecjalnie mu to pomagało, ale ja mogłem się przyzwyczaić. Może ktoś wskaże, że to bez sensu mówić do dziecka w pierwszym roku życia, ale dla mnie to było pomocne. Gdy zaczął mówić, zrozumiałem, że cokolwiek do niego mówię, to on to rejestruje, nawet jeśli nie odpowiada. Jestem pewny, że to pomoże mu w przyszłości.