Zapewne większość czytelników zdaje sobie sprawę, jak restrykcyjna jest polityka Korei Północnej dla obcokrajowców. W tym kraju poruszać się można jedynie w towarzystwie oficjalnego przewodnika, co nie znaczy, że turystom nie zdarzały się próby „samotnych” wypadów na miasto. Dlatego najbardziej popularnym hotelem w Pjongjangu dla gości z zagranicy jest znajdujący się na wyspie Hotel Yanggakdo. To właśnie tam m.in. przez dwa miesiące mieszkał autor komiksu „Pjongjang” Guy Delisle.
Pobyt w hotelu dostarcza niezapomnianych wrażeń. Budynek został zbudowany w latach 1986 – 1992, ale odnosi się wrażenie, że jest dużo starszy. W Pjongjangu znajduje się tylko jeden wyższy budynek, Hotel „Piramida” Ryugyong. Bywa nazywany Budynkiem 105 z powodu ilości pięter. Wciąż pozostaje nieukończony, pomimo wznowionych co pewien czas prac. Docelowo ma on mieć 3000 pokoi i aż siedem obrotowych restauracji. Przez złośliwych nazywany jest „Hotelem Zagłady” (Hotel of Doom). Nawet jeden gość nie spędził w nim nocy. Nic nie wskazuje również na nadchodzący boom turystyczny, więc hotel jeszcze długo pozostanie zamknięty. Również Hotel Yanggakdo, pomimo festiwalu filmowego, wydawał się pusty. Z rana zdarzyło mi się nawet samotnie jeść śniadanie w wielkiej jadalni.
Hotel Yanggakdo oferuje zagranicznym gościom liczne rozrywki. Pod ziemią znajduje się bilard, kręgle, karaoke, sauna, basen… Chinki w kusych spódniczkach zachęcają na „specjalny” masaż. Z kolei na 47 pietrze można napić się piwa w kręcącej się dookoła restauracji widokowej. Wszystkie atrakcje oczywiście mają swoją cenę. Niewątpliwie Hotel Yanggakdo wypełnia dziwna, raczej nieprzyjemna atmosfera. Sprawia to zapewne oświetlenie o słabym natężeniu i stary, chłodny wystrój z dominującymi ciepłym barwami. Czułem się trochę tak, jakbym wylądował w słynnym filmie Stanleya Kubricka.
Ostatecznie byłem w Korei Północnej. Nic w hotelu nie było oczywiste. Zastanawiało mnie dziwne pudełko w pobliżu drzwi, z którego wychodziła seria kabelków. Jakiś rodzaj alarmu? Przed przyjazdem czytałem, że każdy pokój jest na podsłuchu. Kolejną ciekawostką były okna, które pomimo wysokości, można było otworzyć na pełną szerokość (w razie czego wyskoczyć). A znajdowałem się, jak i reszta turystów, na 29 piętrze. Pamiętam absurdalną sytuację, która przydarzyła się mojemu współlokatorowi (będący członkiem grupy, z którą wjechałem do kraju). Rozładowała mu się karta-klucz i nie mógł się dostać do pokoju. Wydawałoby się, że sytuacja jakich wiele, ale nie w Korei Północnej. Zrobił się kompletny chaos. Trzech facetów na recepcji (zawsze obsługiwali jedną osobę wszyscy naraz) nie potrafiło rozgryźć, o co chodzi. Wezwali kogoś do naprawy drzwi, nasza przewodniczka do nas wydzwaniała, przyszły sprzątaczki z zapasowym kluczem, a ok. 24 przyszedł nasz zaaferowany przewodnik. Jeszcze rano pytano nas, czy poradziliśmy sobie z kluczem! O co chodziło??
Za to miłym zaskoczeniem była obecność BBC w telewizorze. Moje wątpliwości wzbudził jednak oficjalny (Korean Central TV) kanał północnokoreański. Ewidentnie był przemontowany na potrzeby hotelu. Żadnych wiadomości, same filmy. Dodatkowo za często puszczano w nim prawie 20-minutową reklamę hotelu (sic!). Można ją obejrzeć na yt, polecam, choćby ze względu na efekty specjalne. Dopiero w Pjongsong miałem okazję oglądać północnokoreańską telewizję live.
Z wszystkich dziwactw najbardziej fascynował mnie brak przycisku piątego piętra w hotelowej windzie. Niemało jest legend na ten temat. Wpisując w Google hasło „Yanggakdo Hotel” pierwsza podpowiedź dotyczy właśnie piątego piętra… Niektórzy uważają, że to na tym poziomie znajduje się centrum szpiegowania hotelowych gości. Wraz z moim współlokatorem postanowiliśmy zbadać sprawę dokładniej. Chcieliśmy zjechać na szóste piętro i zejść schodami. Niestety okazuje się, że z windy nie da się wybrać ani szóstego, ani czwartego piętra! Z obserwacji wynika (winda czasami się na tych piętrach zatrzymywała), że były to poziomy przeznaczone dla obsługi hotelowej. Pojechaliśmy więc na piętro siódme. Widok tłumu Koreańczyków sprawił, że wysiedliśmy na piętrze ósmym. Tam także przeszliśmy obok północnokoreańskich gości, ale nie zwrócili na nas specjalnej uwagi (a raczej nas zignorowali). Udaliśmy się na schody, ale i tu niestety czekało nas rozczarowanie, gdyż przejście na piąte piętro było zamurowane.
Próba odwiedzenia tajemniczego poziomu hotelu nie dawała mi spokoju. W pamięci miałem kilka zdjęć, które można znaleźć w internecie. Zdecydowaliśmy ostatniego dnia podróży podjąć jeszcze jedną próbę. Tym razem weszliśmy do specjalnej windy dla służby. Wypróbowałem ją już wcześniej przez przypadek, gdy chciałem się z jednym znajomym dostać do restauracji na szczycie. Winda wywiozła nas na zaplecze lokalu, zdążyłem zauważyć maski gazowe i drewniane karabiny przy ścianie. Wiedziałem, że w tej windzie musi być możliwość dotarcia na piętro piąte. W razie czego mieliśmy grać tępych turystów (biorąc pod uwagę obecność w hotelu międzynarodowych fanów idei dżucze, raczej nie byłoby to trudne). Zjeżdżając, nagle zatrzymaliśmy się na piętrze szóstym. Sprzątaczka była tak zaskoczona naszym widokiem, że po prostu zawróciła. Ostatecznie dotarliśmy na piąte piętro. Mój współlokator postanowił przytrzymać windę, by nam nie uciekła. Korytarz wyglądał niczym z jakiegoś japońskiego horroru, dalsza część piętra wypełniona była wielkimi propagandowymi plakatami. Każdy z nich był lekko podświetlony. Nie powiem, było strasznie. W momencie, gdy natknąłem się na kamerę, postanowiłem zawrócić.
Wizyta na 5 piętrze Hotelu Yanggakdo była moim jedynym wypadem poza utarty szlak w Korei Północnej. Hotele (czasami z okolicą, jak Yanggakdo) to jedyne miejsca, gdzie nie trzeba mieć przewodnika. Można im się dobrze przyjrzeć. Mój współlokator był prawie trzykrotnie ode mnie starszy, ale przyznał, że eksplorując tajemnice hotelu, czuł się jak licealista próbujący przemycić alkohol na szkolną wycieczkę.
Po powrocie do Polski odkryłem, że mój znajomy z birmańskiej podróży Calvin Sun zbadał sprawę dużo dokładniej. Zobaczcie zresztą video z jego bloga:
Hotel wydaje się skrywać wiele więcej tajemnic. Okazuje się, że pod 5 piętrem jest jeszcze jedno, ukryte piętro! To wyjaśnia niezwykle niski strop. Na niektórych blogach można też wyczytać relacje, w których autorzy natknęli się na pokoje pełne telewizorów i taśm. Czym jest 5 piętro? Czy jest to centrum szpiegów i podsłuchu gości hotelowych? Czy jest to piętro ideologicznego szkoleniowe dla przewodników turystycznych (stąd propagandowe plakaty)? Czy może jak argumentował pewien bloger, jest to specjalny rodzaj schronu, ze wzmocnionymi ścianami, gdzie miałyby się znaleźć wszelkie wartościowe materiały o Wielkim Wodzu i ideologii – miano by je tu schować w przypadku wojny, aby idea dżucze przetrwała dla potomnych. A może 5 piętro to po prostu zwykły magazyn? Osobiście obstawiam opcję pierwszą (słodka paranoja towarzyszyła mi przez cały wyjazd), ale kto wie…
* Przetłumaczyłem napisy z plakatów z 5 piętra, głosiły „Sto razy zemsta!” i„Nigdy nie ufaj jankeskim szakalom! (RH, 2017)
fajna przygoda 🙂
Życze wielu kolejnych, z fartem!
M
Mega ciekawe.
Chciałbym pojechać do Korei Północnej. Z jakim biurem turystycznym jechałeś?
Pojechałem z Koryo Tours :).
Oby więcej przygód i by nie brakowało szczęścia 🙂