Yi Seok jest 79-letnim wnukiem Gojonga (1852-1919), ostatniego władcy Królestwa Joseon i założyciela Cesarstwa Korei. Jego ojciec, książę Yi Kang (1877-1955) miał w sumie trzynastu synów i dwadzieścia córek z licznymi konkubinami. Życiorys Yi Seoka mógłby zapełnić niejedną książkę. Był gwiazdą pop, walczył w Wietnamie, chciał się oświadczyć hiszpańskiej księżniczce, przeżył wojnę koreańską i trzy autorytarne reżimy oraz okres emigracji do USA. Chwali się, że artysta, który stworzył słynny posąg króla Sejonga na placu Gwanghwamun, wzorował się na jego twarzy. W 2004 roku otrzymał od Jeonju (miasta, z którego pochodził pierwszy władca Joseon) tradycyjny dom, ponieważ był… bezdomny. Nazywa się SeungKwangJae (承光齋, w luźnym tłumaczeniu „Miejsce kontynuacji cesarstwa”) i to właśnie w nim spotykamy się na rozmowę. Yi Seok zajmuje się promocją kultury konfucjańskiej i stoi na czele organizacji (황실문화재단) próbującej przywrócić w Korei monarchię. Uważa się za jedynego prawowitego następcę tronu, choć w rzeczywistości kandydatów jest więcej…
Urodził się Pan* w 1941 roku. Pana rodzina żyła jeszcze w pałacu Sadong. Dopiero po wojnie koreańskiej (1950-53) straciliście do niego prawa. Pamiętasz to miejsce?
Na zawsze pozostanie w mojej pamięci. W jego ogrodzie rósł piękny perełkowiec japoński (styphnolobium japonicum). Siadaliśmy pod nim w upalne dni. Dziś, gdy wącham kwiaty tego drzewa, przychodzą do mnie wspomnienia z dzieciństwa. Pałac był ciekawy. Główny budynek miał dwa piętra i wybudowany był w stylu zachodnim. Obok stały drewniane hanoki. Pałac Sadong łączył tradycję z nowoczesnością.
Jak Pan wspomina ojca? Miał dużą rodzinę. Czy znajdował dla Pana czas?
Mój ojciec miał sześćdziesiąt dwa lata, gdy się urodziłem. Podobnie do mnie, ojciec był trudnym człowiekiem. Znał wiele języków obcych i uważał, że ich nauka jest fundamentalna dla wykształcenia. Budził mnie rano, chwytając za policzek i zagadywał po angielsku. Był silnym mężczyzną, który utrzymywał bogate życie towarzyskie. Miał w sobie dużo czułości. Zawsze dobrze traktował osoby o niższym statusie społecznym (아랫사람). Jeżeli poszukasz, znajdziesz liczne powiązania mojego ojca z ruchem niepodległościowym. Ojciec był inteligentnym mężczyzną. Szerokie kontakty zagraniczne zapewniały mu względne bezpieczeństwo w okresie japońskiego kolonializmu (1910-45).
Czy ma Pan Koreańczykom za złe, że zapomnieli o Pana rodzinie? Ponoć wiele osób nie mówiło najlepiej o arystokratach…
Okres powojenny był bardzo ciężki dla naszego kraju. Jednak nikt nie przeklinał cesarskiej rodziny. Takich rzeczy nie było. Po prostu był to niezwykle trudny okres dla naszych ludzi.
Stworzył Pan kilka przebojów muzycznych. Dom gołębi do dziś można usłyszeć w koreańskim radiu. Dlaczego porzucił Pan karierę muzyka?
Miałem dobry głos i byłem spikerem. Zawsze lubiłem muzykę pop. Kiedyś nieoczekiwanie usłyszałem o konkursie talentów. Postanowiłem spróbować swoich sił i zająłem pierwsze miejsce! Byłem młody i robiłem to, żeby zarobić. Moja rodzina była jednak temu przeciwna. Uważali, że przynoszę jej wstyd. W końcu sam zrezygnowałem.
Dlaczego zdecydował się Pan zgłosić na ochotnika do wojny w Wietnamie*?
Sytuacja tego wymagała. Wojna rozgrywała się w okresie mojej obowiązkowej służby i zdecydowałem się iść na całość. Zostałem ranny i otrzymałem nagrodę za męstwo. Nie żałuje tej decyzji. Jestem zawsze gotowy, by oddać życie za mój kraj.
Po powrocie do Korei nie wiodło się Panu najlepiej. „Nigdy więcej tu nie wrócę” maił Pan zadecydować, wyjeżdżając w 1979 roku do USA. Zmienił Pan jednak zdanie.
To był mroczny okres w Korei. Miałem dosyć. W USA też nie było łatwo. Znowu zajmowałem się różnymi pracami, by przetrwać. Kosiłem trawniki, sprzątałem domy, czyściłem baseny… Prowadziłem nawet sklep z alkoholem! Po dziesięciu latach bardzo tęskniłem za ojczyzną. Czułem się rozerwany. Wróciłem na pogrzeb księżniczki Yi Bang-ja (1901-1989). Wtedy pomyślałem, że jest jeszcze coś, co mogę zrobić dla Korei.
Dlaczego zdecydował się Pan na naukę języka hiszpańskiego? Mógłby Pan opowiedzieć o swoich kontaktach z hiszpańską rodziną królewską?
Ukończyłem iberystykę na Uniwersytecie Hankuk. Hiszpańska rodzina królewska została przywrócona po 40 latach przez prezydenta Franco. Dziś Hiszpania jest monarchią. Hiszpański ma w sobie wiele uroku. Brzmi arystokratycznie (양반스러운). Krzysztof Kolumb był również Hiszpanem.
Młodzi Koreańczycy często mówią, że żyją w „piekle Joseon” (헬조선). Ideały konfucjańskie często postrzegane są jako przyczyna wielu problemów. Czy jest dziś coś co konfucjanizm może dać młodym ludziom?
To jest bardzo wulgarne określenie! Są pewne osoby, które mogłyby tak powiedzieć, ale nasza młodzież nie używa takich słów**. Poznasz przyszłość Korei poprzez dialog z młodymi osobami. Myślę, że dzięki temu zrozumiesz ducha tych czasów. Czy nie jest tak, że na całym świecie doświadczamy trudności? Nie tylko mi nie jest łatwo. To ciężki czas dla nas wszystkich. Szczególnie teraz należy okazać konfucjańskiego ducha szacunku i troski.
Jaką wartość konfucjańską uważa Pan za najważniejszą?
Jest nią synowska nabożność (충효). Zawiera w sobie wszystko i jest bardzo potrzebna dzisiejszym ludziom.
Wiele osób uważa pomysł restauracji monarchii za problematyczny. Dlaczego według Pana to ważne?
Niektórzy mogą myśleć, że jest to przestarzała idea. Jednak tego chcą ludzie!
Na jakich zasadach miałoby się to odbyć?
Korea potrzebuje systemu, w którym rodzina królewska będzie miała swoje miejsce. Choćby na gruncie symbolicznym, jako wsparcie prezydenta. Dlaczego nie pozwolić żyjącym członkom rodu królewskiego wrócić do pałacu Gyeongbokgung? To bardzo ważne dla moralności narodu. Dopiero wtedy duch ludu nie będzie zakłócony. By stworzyć symboliczną monarchię, gromadzę Niepodległościową Armię (독립군). Zapewni poparcie dla tego projektu.
Chyba ma Pan dosyć częsty kontakt z obcokrajowcami?
Bardzo lubię obcokrajowców. Okazuje się, że bardzo są smutni z powodu braku monarchii w Korei. Nie pouczam nikogo na temat tego, co uważam za złe w jego kulturze. Powinniśmy ze sobą rozmawiać. Gdy czegoś nie rozumiemy, trzeba zapytać.
Bardzo dziękuję za rozmowę
* Rozmawiając z Yi Seokiem starałem się używać formy honoryfikatywnej (~(으)시).
** Ok. 300 000 żołnierzy koreańskich służyło w Wietnamie od września 1964 r. do marca 1973 r. Korea Południowa, jako bliski sojusznik USA, wysłała ponad 300 000 żołnierzy do Wietnamu Południowego (zginęło ok. 5000 osób). Koreański kontyngent słynął z przemocy. Stale odkrywane są nowe ciemne karty w tej historii.
*** Z szacunku dla rozmówcy nie polemizowałem. Moim zdaniem określenie Hell Joseon jest wśród młodzieży bardzo popularne.