Wystarczy wymówić nazwę tego miejsca, by na twarzach mieszkańców południowej części Beskidu Niskiego zobaczyć uśmiech. Sława cerkwi w Bielicznej jest zresztą w pełni zasłużona. Trudno nie wpaść w zachwyt na jej widok. Stoi samotnie na dnie doliny, pośrodku niewielkiego świerkowo-lipowego lasku. Nad nią góruje najwyższa góra Beskidu – Lackowa (997 m).
Przy cerkwi uderza panująca w dolinie cisza. Do najbliższej wioski jest ok. godziny drogi. W pobliżu szumi jedynie potok.
Pobliski cmentarz przypomina o przeszłości tego miejsca. Po II wojnie światowej mieszkańców Bielicznej, Łemków, silnie nakłaniano do wyjazdu na Ukrainę. Tych, którzy zostali, w większości przesiedlono w ramach akcji „Wisła” w 1947 roku. Znajdującą się tu drewnianą cerkiew prawosławną rozebrano, druga ocalała ze względu na swoją murowaną podbudowę. Obecnie nie ma tu żadnych śladów po domostwach byłych mieszkańców.
Dzięki staraniom proboszcza i parafian z pobliskiej wsi Banicy, w latach 80. zarówno cerkiew, jak i pobliski cmentarz, zostały odremontowane. Sam budynek sakralny powstał w 1725 lub 1727 roku. Świątynia jest cały czas otwarta. W środku nie ma ikonostasu, a jedynie mały ołtarz, na którym znajduje się jedynie: obraz patrona cerkwi św. Michała Archanioła, który zwycięża Lucyfera, obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy oraz drewniana rzeźba twarzy Chrystusa. Posadzka jest kamienna, a strop drewniany. Skromność wnętrza niezwykle pięknie wybrzmiewa w zagubionej w lesie cerkwi. Obecnie świątynia pełni funkcję zarówno kościoła rzymskokatolickiego, jak i cerkwi greckokatolickiej, a nierzadko odbywają się wspólne modlitwy.
Naprzeciwko cerkwi znajduje się pozbawiony żeliwnego krzyża kamienny cokół. Legenda głosi, że pewien żołnierz strzelał do niego dla zabawy. Nie mogąc trafić, podszedł do cokołu bliżej, a krzyż spadł na niego, raniąc śmiertelnie. Opowieść jest przestrogą dla tych, którzy nie wiedzą, że po pierwsze do krzyża się nie strzela, po drugie w lesie się nie hałasuje.
Według jednego z poglądów nazwa wsi wywodzi się od leczniczej rośliny bielnicy. Dziś miejsce to leczy odwiedzających z chaosu i zgiełku współczesnego świata. Bieliczna to jedno z najbardziej urokliwych i kontemplacyjnych miejsc, jakie odwiedziłem w Beskidzie Niskim.
Mi się bardzo podobają obie trasy prowadzące do Bielicznej. Doszedłem do cerkwi od strony Lackowej. Mija się sporą łąkę, na środku której zatknięty jest krzyż, a w tle rysuje się sylwetka góry. Natomiast wzdłuż większej części trasy do Izb świetny był strumień z wieloma śladami działalności bobrów. Niemalże puste, ale jedno z ciekawszych miejsc w Niskim.
Uwielbiam Bieliczną. Byłem tam chyba z 6-7 razy, przy okazji różnych wyjazdów, o rożnych porach roku. Absolutna magia miejsca.
@Bartek, krzyż jest niewiarygodnie wymowny. Niech stoi jak najdłużej.
Wybieram się tam w przyszłą niedziele 🙂
Kochani jeśli jestem w Beskidzie Niskim zawsze wpadam do Bielicznej to miejsce mnie urzekło ten spokój wokoło Ta Kapliczka te pachnące trawy tego miejsca nieda się zapomnieć polecam To miejsce wszystkim zagonionym i spracowanym tu można zapomnieć o codzienności Pozdrawiam