Jak wygląda codzienne życie studenta w Korei Południowej? Co warto zobaczyć w azjatyckim metropolis? Czy w dobie Internetu można jeszcze przeżyć szok kulturowy? Co czwartek serwuję moje wrażenia i przemyślenia z Seulu. Uwaga, kuchnia koreańska bywa pikantna!
– Mieszkasz w Globee Dorm? No to masz p…
Albert, student z Francji
Mieszkam w Globee Dorm na kampusie HUFS i mój akademik nie cieszy się specjalnie pozytywną renomą wśród studentów. Dla człowieka z Zachodu zasady nim rządzące mogą wydawać się lekko spartańskie.
Przede wszystkim akademik ma sztywne ramy czasowe. Do północy, niczym Kopciuszek, należy być już na miejscu. W przeciwnym razie automat – macocha naliczy nam 10 punktów karnych. Biorąc pod uwagę, że skolekcjonowanie 20 punktów to już eksmisja, każdy musi mieć się na baczności. Oczywiście istnieje możliwość zgłoszenia nieobecności, ale każdy wie jak studenckie życie wygląda – nigdy nie wiadomo kiedy porwie nocne życie. Co dodatkowo irytuje, również wyjazdy weekendowe należy zgłaszać w sekretariacie akademika.
Możliwości otrzymania ujemnych punktów jest naturalnie dużo więcej. Nie dość, że punktacje otrzymaliśmy przed przyjazdem i informacje o regulaminie wiszą na każdym piętrze, to nie omieszkano zorganizować specjalnego spotkania tylko po to, aby nam wszystko powtórzyć. Na moim piętrze widnieje też obwieszczenie o nieszczęśniku, który został już z budynku wydalony.
Niczym w szkole kadetów mamy też kontrole czystości, obowiązkowe spotkania i próby alarmu. Oczywiście wszystko uwzględnione jest w systemie karnym. Zwierzątko w pokoju? 10 punktów. Umieszczenie informacji na tablicy bez pozwolenia? 5 punktów. Nieprzyzwoity ubiór? 5 punktów. Czajnik/maszynka do kawy? 10 punktów itd. W akademiku nie ma sali kuchennej, a na cały budynek przypada zaledwie jedna mikrofalówka. Nie ma również odkurzacza, więc wszystko sprzątamy ręcznie.
Z ciekawostek mogę dodać, że nasza winda nie zatrzymuje się na 4 piętrze. Tym razem chyba nie z takich powodów jak 5 piętro w hotelu Yanggakto w Pjongjangu (mam nadzieję, że nikt nas nie podsłuchuje), ale najprawdopodobniej z powodu koreańskiego przesądu związanego z liczbą 4 (homofon znaku oznaczającego śmierć).
Choć niektórzy moi znajomi z akademika zapierają się, że w przyszłym semestrze zmienią miejsce zamieszkania na znajdujący się poza kampusem i bardziej liberalny akademik „International House”, ja osobiście widzę też dobre strony pobytu w moim „Azkabanie”. Jest tu cicho i spokojnie. Do sztywnych zasad da się przyzwyczaić. Dopóki będzie dostęp do gorącej wody na herbatę to mam idealne warunki do nauki. 5 punktów dla Griffindoru!
Za co dostałeś punkty?
Nie było mnie na kontroli czystości. Wiedziałem, że jest, ale byłem w tym czasie zaproszony na koreańską imprezę.
Azkaban <3 Wyjścia można zgłosić przez internet, ale na telefonie się nie da i tu już jest kicha, bo w sytuacjach awaryjnych po prostu nie ma jak i punkty lecą. Wywalili już dwóch, u nas w windzie też wiszą te ogłoszenia 😀
Nie ma to jak męska wyobraźnia, w naszej toalecie nie mamy takiej pięknej karteczki. Jedna mikrofalówka i brak odkurzacza trochę przeszkadzają (zwłaszcza, że moja współlokatorka ma dużo ciemnych włosów i równie wiele ich gubi), ale da się żyć. Egzaminy połówkowe się zbliżają, więc znoszą godzinę policyjną! 😉
Dziękuję za głos z damskiej części akademika!