Jak wygląda codzienne życie studenta w Korei Południowej? Co warto zobaczyć w azjatyckim metropolis? Czy w dobie Internetu można jeszcze przeżyć szok kulturowy? Co czwartek serwuję moje wrażenia i przemyślenia z Seulu. Uwaga, kuchnia koreańska bywa pikantna!
Koreańczycy są jednym z najbardziej wykształconych narodów na świecie (zobacz choćby badania OECD). Nie przeszkadza to jednak w kultywowaniu licznych przesądów i zabobonów, i jak to zwykle z przesądami bywa – wzbudzają one nieustannie zdumienie wśród osób wychowanych w innej kulturze.
Jednym z najbardziej znanych przesądów, obecnym również w Japonii i Chinach, jest owiana złą sławą cyfra cztery, którą wymawia się podobnie jak śmierć w języku chińskim. W wielu budynkach 4. piętro do dziś nie jest zagospodarowywane lub celowo pomija się je – niech nie zdziwi Was fakt, że po trzecim piętrze następuje od razu piąte. Powstało nawet określenie tetrafobia (tetras, czyli cztery po grecku i phobia, czyli strach)
Życzeń ani imion nie należy zapisywać na czerwono, ponieważ kiedyś ten kolor używany był do epitafiów. Nie przeszkadza to w żaden sposób, aby większość pieczątek w Korei, które mogą zastępować podpis, miała czerwony tusz.
Nie należy również ukochanej osobie serwować skrzydełek kurczaka, bo nasza druga połówka może … odlecieć.
Wyjątkowo dziwnym, wyłącznie koreańskim przesądem, jest strach przed zabójczym wiatrakiem. Najczęściej Koreańczycy boją się zostawić włączony wiatrak na noc, ponieważ kostucha tylko na to czeka! W jaki sposób? Najczęściej tłumaczy się to hipotermią (krytycznym wychłodzeniem organizmu) lub udarem cieplnym. Dziwne? Niektórzy twierdzą, że wiatrak wydmuchuje powietrze sprzed nosa i ust, a to prosta droga do śmierci przez uduszenie. Dziś w Korei wszystkie wentylatory posiadają wyłącznik czasowy.
Szczerze, gdy pierwszy raz o tym przeczytałem, to założyłem, że to raczej klasyczne urban legend i pożywka dla spragnionych sensacji mediów.
Ostatnio przypominałem sobie o wiatraku zabójcy. Z ciekawości zapytałem grupkę koreańskich studentów o ten mit. W odpowiedzi usłyszałem nerwowe śmiechy i zdawkowe zapewnienia o tym, że to tylko takie głupie gadanie. Jakoś nie do końca im uwierzyłem! Poprosiłem mojego najlepszego koreańskiego kumpla o szczerą odpowiedź. Cytując:
„I really don’t know why but… hell yeah! We are afraid of it. It’s just stupid myth but I’m kind of afraid of it too. So I always turn off the fan when I sleep”.
Koreańskie media wzmacniają ten mit regularnie publikując informacje o śmierci z powodu „włączonego wentylatora”. Z kolei autor popularnego bloga „Ask a Korean!” opublikował cały apologetyczny post w obronie mitu dowodząc, że w pewnych (bardzo) określonych warunkach wentylator może doprowadzić do śmierci. Dodatkowo oskarżył on Zachód o próby orientalnego wyśmiewania się z Korei, podczas gdy u nas ludzie wierzą, że „czerwone wino jest zdrowe”.
Już pomijając to, że większość ekspertów wyklucza wiatrak jako potencjalną przyczynę zgonu. Koreańczycy mają jakąś dziwną obsesję na punkcie powietrza. O powietrzu, jego wilgotności, energii, prędkości, zanieczyszczeniu, regularnie się dyskutuje. Zasadniczo nie jest dobrze, gdy powietrze stoi w miejscu. Wiatrak może być wyłączony, ale okno powinno być uchylone. Nawet w zimie!
Z jakiego polskiego uniwersytetu wyjechales?
Z Jagiellońskiego dokładnie z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Ja wybrałem Hankuk, ale możliwy jest wyjazd na inne uczelnie również.
Rzeczywiście czwarte piętro nie jest zagospodarowywane? Trochę dużo kasy w plecy by to było w sumie… W Japonii po prostu po trzecim piętrze bywa od razu piąte i po kłopocie 😉