Początki z Etiopią nie należały do najlepszych, na lotnisku ja i Łukasz wylądowaliśmy około pierwszej w nocy. Już na wstępie próbowano nas oszukać. Załatwianie wizy poszło tak sprawnie, że zaczęto nas wyganiać, “zapominając” o wydaniu reszty. Później czekała nas luksusowa noc na ławeczkach lotniska. O tej porze, opuszczenie wewnętrznej strefy wydawało się mało rozsądne. Wyczuwając nasze obawy, obok nas krzesełko postawił ochroniarz, kiwając nam uspokajająco głową.
Nad ranem do naszego couchserfera dojechaliśmy taksówką. Nie obyło się bez kłopotów. Choć zgodziliśmy się na 30 bir nasz driver upierał się po dotarciu do celu, że było to 300… Ustalenie dokładnej ceny należy do podstawowych zasad obowiązujących w tym kraju. Najlepiej zapisać ją na kartce. I podkreślić, że chodzi o lokalne birry a nie dolary.
Ciężko wyrazić ile mieliśmy szczęścia, trafiając na wspaniałego coucha o imieniu Addis. Nie tylko okazał się radosnym, inteligentnym i pomocnym człowiekiem, ale już pierwszego dnia zobaczyliśmy kilka najważniejszych zabytków i centrum miasta. To potężne ponad trzy milionowe miasto, o wielu obliczach.
Addis Ababa ma specyficzne zasady jeśli chodzi o przemieszczanie się. Nikt nie zna tu nazw ulic. Wiele domów nie posiada żadnych numerów. Porusza się wzgledem punktów rozpoznawczych, jak dzielnice czy pomniki. Jeżdżą busiki i autobusy (ok.50 gr), ale nawet taksówki są stosunkowo tanie (przejazd ok. 8 zł). Mieszkamy trochę daleko od centrum, ale opanowanie systemu jest bardzo łatwe. Przesiadki odbywają się na większych stacjach autobusów. W każdym jest koordynator, który wykrzykuje nazwę celu podróży. Zresztą, Etiopczycy są bardzo pomocni i zawsze chętnie udzielą wskazówki (co nie zawsze jest ok, bo nawet gdy nie znają drogi, spróbują coś powiedzieć).
To, co uderza, to duża ilość żebraków wystawiających swoje kalectwo na widok publiczny. Pisał już o nich Kapuściński. Nie wydają się zbyt nachalni w żądaniu pieniędzy, ale niekiedy widok jest straszny. Umiejętność sprzedawania mocnej historii, została tu dopracowana do perfekcji. Siedzimy sobie w małej budzie i zajadamy injere, lokalne pieczywo z warzywami lub z mięsem (je się rękami, dokładnie prawą), gdy nagle dosiada się człowiek. Zaczyna miłą rozmową, by przejść do swojej historii i pokazać, jak został pokrzywdzony przez życie. Na końcu domaga się pieniędzy. To niestety częsty scenariusz i kolejna z prób wyłudzenia pieniędzy, na którą trzeba uważać.
Lista przekrętów, jakie zaobserwowałem w tym kraju, zasługuje na osobny wpis, ale niech nikt nie zrozumie mnie źle. Etiopczycy to wspaniali ludzie. Wielu z nich jest bardzo dumnych ze swojego pochodzenia. Często podkreślają, że Etiopia nigdy nie była skolonizowana. Wskazują, że ich kraj jest kolebką cywilizacji, że to tu znajdował się biblijny ogród Eden. W końcu stad pochodzą szczątki Lucy, żeńskiego osobnika australopiteka sprzed 3,7 miliona lat! Są jednymi z najstarszych na świecie – starsze, 6-milionowe szczątki człowieka znaleziono w sąsiedniej Kenii.
Trzeba też pamiętać, że Etiopia to kraj o wielu twarzach. Na ulicach Addis Ababy widzi się pełen mix kulturowy. Różne plemiona. Różne narodowości. Także religijnie można być zaskoczonym. Przez lata Etiopia była promowana jako kraj chrześcijański, ale nawet 40% mieszkańców kraju to muzułmanie. Przy tym wszystko miesza się z różnymi, lokalnymi wierzeniami animistycznymi.
Mimo pewnych niebezpieczeństw Addis Ababa wydaje się bardzo przyjaznym miastem. Wbrew pogardliwych komentarzy Cejrowskiego etiopska kuchnia jest pyszna. Może troszkę monotonne (injera na śniadanie, obiad i kolację), ale naprawdę przynosząca wspaniałą mieszaninę smaków! Z wieloma mieszkańcami można pośmiać się i podyskutować. Na ulicy nudzić się nie można. Stale otacza nas pewna doza pozytywnego chaosu. Jako biali, jedynie w nocy jesteśmy niewidzialni ; ). Generalnie jestem zauroczony!
Jestem Ci wdzięczny za ten wpis. Długo na niego czekałem i cieszę się, iż zawiera zarówno plusy jak i minusy miasta. Dobrych i złych ludzi. Ksiądz Kościelniak, wspominał o Etiopii jako tym kraju, w którym najbardziej bieda go uderzyła(bardziej aniżeli w Indiach). Przyznam, iż bardzo ciekawe zdjęcia, mam nadzieję że nikt się nie obraził za te „portrety z zaskoczenia”…
Od siebie dodam, iż Etiopczycy mają z czego być dumni. Po pierwsze posiadają 3000 lat historii cesarstwa, niegdyś potęgi wymienianej z respektem w Księdze Izajasza jak i w Dziejach Apostolskich. Po drugie: ten kraj pokonał Włochów oraz tak zgrabnie manewrował między Wlk.Brytanią i Francją, iż zachował suwerenność.
Po trzecie owy wygląd; Otóż Etiopczycy zwani potocznie „Habesza” są potomkami ludów Bantu z Semitami(choć sami do tej cząstki Bantu nigdy się nie przyznają), co sprawia, iż mają przeurocze kobiety o arabskich rysach twarzy oraz prostych włosach a nie falistych jak to w Afryce. Zauważyłem, taką tendencję, iż część Etiopczyków afiszuje się z Afrykanskością widząc siebie w roli lidera kontynentu, inni natomiast bardziej przywiązują wagę do Izraela/Egiptu aniżeli do reszty „barbarzyńców”(jak zdarzyło mi się usłyszeć o innych Afrykanach). Co do tego rasizmu to jedna Etiopka powiedziała mi, że związek z Ferenji(biały) jeszcze by ludzie zaakceptowali ale z innym Afrykanem to mogliby być wściekli….
Na koniec warto wspomnieć Cesarza Haile Selassie, który dla wielu słuchaczy Boba Marleya jest istotnym autorytetem choć bywają różne opinie. Część Etiopczyków nie może mu wybaczyć ewakuacji do Europy w trakcie pochodu wojsk Mussoliniego. Jednakże dla większości to wciąż istotny czynnik tożsamości podobnie jak Ortodoksyjny Kościół…
P.s Muzułmanie zajmują głównie tereny Ogaden, w samym Addis może być ich jedynie z 12 %. Mimo szerokiej tolerancji religijnej to kieruje się dużo negatywnych uwag do Protestantów, których ekspansji obawiają się zarówno Ortodoksyjni jak i Muzułmanie…
pasjonujący kraj. ile zamierzasz spędzić tam czasu?